Sałata zadowala go tylko chwilowo, a po naleśniku rozgląda się za czymś kolejnym do przekąszenia.
Prawdziwy mężczyzna żądny jest mięsa i jakiegoś konkretu na talerzu.
Zaczynam to rozumieć, kiedy w odpowiedzi na pytanie: Co zjadłbyś na obiad?, słyszę: Obojętnie co, byle mięso. :)
A brzmi to jak desperackie "byle WRESZCIE to było jakieś mięso!".:)
Ja, jako homo zjadacz makaronu sapiens, bywam odporna na tego typu mięsne sugestie, jednak kiedy już widzę, że delikwent popada nieomalże w depresję, a w oczach zamiast źrenic pokazują się schabowe albo pieczone kurczaki, nie pozostaje mi nic innego, tylko działać. :)
Oryginalny przepis na carnitas zaczerpnęłam z książeczki Kuchnia meksykańska, Marlena Spieler. Ten tutaj jest odrobinkę zmodyfikowany.
A pomysł na ziemniaczki podpatrzyłam u Marty (klik) :)
Składniki (na carnitas):
- 1 kg wieprzowiny
- 2 posiekane cebule
- 1 cała główka czosnku, przekrojona na połowy (nie trzeba jej obierać)
- pół łyżeczki mielonego kminku
- 2 liście laurowe
- olej roślinny do smażenia
- sól i pieprz
- około litr bulionu warzywnego
- opcjonalnie - marchew, korzeń pietruszki (obrane i w mniejszych kawałkach)
Przygotowanie:
Do garnka z grubym dnem włożyć wieprzowinę, cebulę, czosnek, liście laurowe, marchew, pietruszkę i kminek. Zalać bulionem, w razie potrzeby dopełnić wodą tak, aby wszystko było zakryte.
Zagotować, a następnie zmniejszyć ogień.
Gotować przez około 2 godziny, do momentu, kiedy mięso będzie miękkie. Następnie zdjąć z ognia i odstawić, żeby mięso ostygło w wywarze.
Później wyjąć mięso z wywaru, pokroić na kawałki i posypać sola i pieprzem. Odlać około 400 ml gotowego wywaru i zachować go.
Mięso należy podsmażać przez około 15 minut na patelni z grubym dnem. Następnie dodać wcześniej odlany wywar, można też wrzucić kawałki marchwi i pietruszki, jeśli też je gotowaliśmy.
Wywar należy odparować, a mięso smażyć jeszcze przez około 15 minut pod przykryciem.
Pamiętać, żeby od czasu do czasu przemieszać.
Tak przygotowane mięso można podawać z ryżem, fasolą albo salsą, można też ozdobić paskami chili.
Ja tym razem zdecydowałam się na połączenie z pieczonymi ziemniaczkami.
Aj, jak tu smakowicie... Przeglądam przepisy, oglądam, czytam... Widzę tu wiele rzeczy dla siebie. :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, dziś solidny obiad dla mężczyzny, ale ja - wielbicielka makaronów i naleśników - skusiłabym się na trochę tego meksykańskiego przysmaku. :)
O, widzę zatem, że mam makaronowych sprzymierzeńców. :D Dobrze wiedzieć. :)
OdpowiedzUsuńMoja Brzydsza Połowa też by pewnie nie pogardziła takim obiadem.
OdpowiedzUsuńDroga Kaś!
OdpowiedzUsuńMakaronowi pożeracze-łączmy się! Ja z moim mężczyzną takich "mięsnych tęsknot" raczej nie mam, a jeśli już są, to występują niezwykle sporadycznie.
Gorzej jest z teściami. Oboje to permanentne mięsojady i niekiedy po pobytach u nich mam wręcz wstręt do jakiegokolwiek mięsa...no może poza rybami (teściowa ich nie lubi :p).
Pozdrawiam gorąco!
Bardzo ciekawy przepis, zwykle mięso najpierw podsmażam a potem je duszę w bulionie a tutaj odwrotnie!
OdpowiedzUsuńSpróbuje na pewno, tylko w wersji ubogiej w paski chili :)
Fakt:) Ja też wolę nie igrać z chili. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię makarony, ale też mam tak, że zbyt długi wegetarianizm sprawia, że po prostu potrzebuję mięsa ;)
OdpowiedzUsuńCarnitas bardzo apetyczne, a takie ziemniaczki już gdzieś widziałem, świetne są :)
Potrawa jest przepyszna. Warto dodać, że Carnitas jest popularnym wyborem na ulicznych stoiskach z jedzeniem w Meksyku.
OdpowiedzUsuń